Wybrałam ten prowokacyjny tytuł postu, aby chwilę porozważać nad plusami i minusami wynikającymi z chorowania na nerwicę, albo jak kto woli na zaburzenie lękowe. Każdy, kto na nią cierpi, albo zna kogoś takiego wie, z jakim ciężarem psychicznym (i nie tylko) to się wiąże.
– upośledza normalne funkcjonowanie – często osoby unikają miejsc, w którym mogą mieć atak paniki, jak np. sklepy, banki, poczty, przychodnie, kościoły, etc. Zaczynają odizolowywać się od pewnych miejsc, sytuacji, osób.
– poziom lęku (fizyczne odczuwanie napięcia, cielesne pobudzenie) często podnosi się do granic wytrzymałości i kończy się atakiem paniki, poczuciem odrealnienia, poczuciem braku kontroli nad własnym ciałem, nad własnym życiem.
– wszelkie objawy fizjologiczne – hiperwentylacja, problemy z oddychaniem (duszności, trudności ze złapaniem powietrza), zawroty głowy, potliwość, „nogi z waty”, itp – to nie jest nic przyjemnego.
– lęk przed śmiercią (nagłą albo w wyniku przewlekłej choroby), lęk przed lękiem, lęk przed chorobą, lęk przed byciem chorym psychicznie, lęk przed byciem gejem, psychopatą czy pedofilem, itp. Kto to przeżył, wie o czym mówię. Nasz umysł jest w stanie wytworzyć wszelkiego rodzaju lęki, jeszcze dotąd nieznane.
– uzależnienie od innych osób (ciągłe proszenie o pomoc), czy od miejsc (nieumiejętność swobodnego wyjścia z domu – dom jako jedyne miejsce w którym dana osoba czuje się bezpiecznie).
Jaki więc dobroczynny wpływ może mieć na nas nerwica? Jaką fukcję może ona pełnić w naszym życiu? Czemu służyć?
Czasem przeświadczenie, że nerwica nas upośledza może służyć temu, abyśmy nie musieli stawiać czoła „poważniejszym problemom”. Czasami nasz organizm w sposób nieświadomy „broni się” przed zrobieniem czegoś, co nie jest w naszej naturze, co może wywołać w nas większe cierpienie.
Nerwica – to codzienne małe cierpienia, codzienne borykanie się z wykonianiem najprostszych rzeczy.
Nerwica chroni nas przed większym cierpieniem.
Możemy zadać sobie pytanie: Gdybyś już rozwiązał problem i od jutra nie cierpiał na nerwicę, z jakimi innymi problemami musiałbyś się uporać? Jakim trudnościom stawić czoła?
Czasami…. Nerwica jest wymówką.
Nerwica nas chroni.
Nerwica czemuś służy.
Więc nie zrażaj się, że po kilku miesiącach od ustąpienia objawów – sytuacja znowu się pogarsza (nawrót choroby). Być może nie uświadomiłeś sobie jeszcze, jakim problemom musiałbyś stawić czoła, gdybyś czuł się na siłach. A przecież w tym momencie nie czujesz się na siłach…
Kiedy już to sobie uświadomisz, musisz wybrać.
– albo pogodzę się z sytuacją i będę żył z nerwicą do końca mojego życia ( mniejsza dawka codziennego cierpienia do którego można się przyzwyczaić),
– albo zdobędziesz się na odwagę i powiesz „DOŚĆ!”. Muszę zmienić swoje życie, muszę o siebie zawalczyć. Tak dalej być nie może. I zaczniesz zmieniać swój sposób postrzegania świata i reagowania na nie. (To często wywołuje potężniejsze cierpienie, które trwa krócej, ale służy całkowitemu pozbyciu się nerwicy i innych mniejszych objawów).
Wybór należy do Ciebie!
Jesteś gotowy? Jesteś gotowa?
Ps. Chciałabym podziękować jednej z moich pacjentek, której sytuacja życiowa zainspirowała mnie do napisania tego artykułu. Pozdrawiam serdecznie.
Motywacja jest kluczem. Jeśli ktoś traktuje swoją nerwicę jako rodzaj usprawiedliwienia z którym się obnosi, to tak naprawdę nie chcę poprawy. Nie zawsze jest to takie proste, ale czasem mimo obiektywnych trudności z wykrzesaniem z siebie motywacji łatwo rozpoznać czy ktoś naprawdę CHCE się wyleczyć czy też nie. Dla tych chcących nie ma wtedy nic niemożliwego.
Pozdrowienia dla wszystkich zmagających się z nerwicą i pozdrowienia dla autorki bloga z Modeny 🙂
Dziękuję Natalia za Twój komentarz. Widzę, że ty także jako psycholog masz podobne spojrzenie na problem.
Zaburzenia lękowe są chorobą, z której można się wyleczyć.
Jeśli ktoś w to wierzy, to ma racje.
Jeśli ktoś w to nie wierzy, to też ma racje.
Pozdrawiam serdecznie,
Dziękuję za obserwacje Przemek. W jakim nurcie pracujesz? POzdrawiam serdecznie
Przede wszystkim poznawczo-behawioralnie i terapią schematów. Ale nie zamykam się tylko na te podejścia, tym bardziej że terapia schematów czerpie mnóstwo z innych podejść.
I również pozdrawiam 🙂