W ciągu ostatniego roku zgłosiło się do mnie wielu pacjentów, którzy przebywali na urlopie zdrowotnym spowodowanym różnymi problemami natury psychicznej. Co to dokładnie oznacza? Oznacza to, że dane osoby nie były w stanie wykonywać swojej pracy z powodu np. ataków paniki, depresji, natrętnych myśli, które wywoływały lęk, czy przeświadczenia, iż inni koledzy z pracy są przeciwko nim, obserwują i krytykują ich zachowanie, itp.
Głównym celem pracy terapeutycznej jest odzyskanie dobrego samopoczucia psychofizycznego, który pozwoli im wrócić do pracy. Oczywiście techniki i metody terapeutyczne zależą od problemu, któremu musimy stawić czoła. Często musimy osiągnąć rezultaty w krótkim czasie, gdyż urlop zdrowotny ma też określone ramy czasowe.
Podstawowym pytaniem jest: dlaczego osoby doprowadzają się do tak złego samopoczucia, że nie są w stanie wykonywać powierzonych obowiązków? Dlaczego nie reagują wcześniej? Dlaczego w sytuacji stresującej nie reagują w adekwatny sposób? Dlaczego często nie rozmawiają o swoim problemie, ale go ukrywają, albo lekceważą?
Przedstawię po krótce 3 przypadki.
Dzisiaj przypadek młodej ambitnej singielki, asystentki dyrektora w dużej korporacji.
Codziennie musi ona pogodzić wiele zadań – odbieranie telefonów, zarządzanie korespondencją, przygotowywanie grafiku pracy szefa, uzgadnianie zadań z współpracownikami, organizacja szkoleń i spotkań służbowych, praca po 8/10 godzin dziennie. Od 3 miesięcy żyje w ciągłym stresie, nie ma czasu na przerwę obiadową, przenosi pracę do domu. Jej szef nie jest apodyktyczny i niewyrozumiały, ona sama stawia sobie takie cele, chce być jeszcze lepsza, chce być dostrzeżona i chwalona przez innych.
Zaczyna źle spać – albo nie może usnąć, albo budzi się w środku nocy pobudzona, spocona, z szybko bijącym sercem. Kręci się, kręci, nie może zasnąć, rano idąc do pracy jest już zmęczona. Nie ma czasu na obiad, więc je obiadokolacje o godzinie 19.00. Ma za to czas na kilka kaw dziennie. I tak od 3 miesięcy. Wszystko by szło dalej tym torem gdyby jej organizm się nie zbuntować- zaczęła mieć silne bóle głowy i żołądka. Zwalała to na stres i miała zamiar to przeczekać. Pewnego popołudnia, zwykłego popołudnia, kiedy to miała odebrać delegację z lotniska, nie była w stanie sama prowadzić samochodu. Ręce jej się trzęsły, miała silne palpitacje serca, kręciło jej się w głowie i miała wrażenie, że traci kontakt z rzeczywistością. Zatrzymała samochód, wysiadła, musiała trochę pooddychać, nabrać powietrza, odpocząć. Przestraszyła się tą sytuacją, ale uparła się, wsiadła w samochód i załatwiła sprawę. W ciągu następnych dni, zaczęła unikać jazdy samochodem służbowym, zamawiała taxi. Jakakolwiek myśl o jeździe samochodem napawała ją lękiem. W ciągu kolejnych tygodni zaczęła unikać jeżdżenia windami, bo nie lubiła być w zamkniętym pomieszczeniu bez okien. Mimo, że ich biuro znajdowało się na 6. piętrze, chodziła schodami. Po pracy zaczęła się zastanawiać dlaczego unika tych miejsc, skąd się bierze u niej takie pobudzenie, lęk. Nie mówiła o tym nikomu, gdyż nie chciała aby myślano o niej jak o jakiejś nieudacznicy, nie wiedziała jak to wytłumaczyć. W ciągu kilku miesięcy zaczęła unikać zebrać w małej, klaustrofobicznej sali, nie mogła się skupić na zadaniach. Po jakimś czasie szef zaczął się dopytywać, co jest nie tak, dlaczego nie kończy zaczętych zadań, skąd tak wiele błędów w pracy, itp. No i nadszedł ten dzień. Zwykły dzień, w którym podczas spotkania z kontrahentami miała atak paniki. Inni to zauważyli, uciekła do łazienki. Po tym incydencie szef wezwał ją na dywanik i zaproponował tygodniowy urlop, który niestety przedłużył się do 2 miesięcznego. Jakakolwiek myśl o powrocie do pracy napawała ją jeszcze większym lękiem. Brała leki ansjolityczne, ale miały one na nią także negatywny wpływ – spowolnienie myśli i ruchów, niemożność koncentracji, senność. Nie mogła wrócić do pracy w takim stanie. Wtedy zgłosiła się do psychoterapeuty.
Pracowałyśmy razem ponad 3 miesiące, podczas których młoda pacjentka musiała nauczyć się radzić z emocjami, z lękiem, nauczyć się rozpoznawać sygnały płynące z ciała i reagować na nie. Kiedy po 4 miesiącach wróciła do pracy, brała tylko minimalną dawkę leków, które nie upośledzały jej pracy. W ciągu następnych miesięcy w pracy, uczyłyśmy się jak reagować na pewne reakcje płynące z ciała, jak komunikować się z przełożonymi i kolegami z pracy, jak lepiej i efektywniej organizować dzień pracy. A przede wszystkim, jak zadbać o siebie – psychicznie i fizycznie – aby taka sytuacja już się nie powtórzyła.