Ktoś kiedyś powiedział, że nie możemy mieć wpływu na to, co się dzieje w naszym życiu, ale możemy mieć wpływ na to, co my z tym robimy. Poziom stresu, który wywołują w nas różne sytuacje ( problemy w pracy, kłótnie rodzinne, nieumiejętność radzenia sobie z lękiem), jest sprawą bardzo indywidualną, subiektywną. Istnieją osoby bardziej odporne na ciosy (bardziej rezylientne) i osoby, które wyprowadza z równowagi nawet najmniejsza zmiana w ich grafiku w pracy.
Oprócz problemów ze snem, możemy mieć jeszcze inne reakcje somatyczne, jak na przykład zaburzony sposób odżywania. Są osoby, które w okresie wzmożonej pracy i natłoku obowiązków, przestają jeść, mówiąc, że ich ” żołądek się zamyka i nie mogą nic przejeść”. Są też osoby, które aby zmniejszyć poziom lęku związanego z pogodzeniem wszystkich obowiązków, „zajadają stres”.
Zanalizujmy każdy z tych przypadków:
1. Nie mogę nic przejeść. Kiedy wstaję rano i myślę o tym, co mnie czeka ( rozmowa z szefem, wystąpienie na zebraniu , ustalenie dat wyjazdów na święta i Nowy Rok, itp), od razu źle się czuję. Wypiję kawę, która stawia mnie na nogi. Potem w ciągu dnia nie mam czasu ni przegryźć, więc podjadam, co mam pod ręką. Dopiero wieczorem, kiedy wracam do domu, przygotowuję obiado – kolację, którą „wciągam jednym tchem”. Potem czuję się taka pełna, że muszę odpocząć przed telewizorem. Potem posprzątać, położyć dzieciaki spać, przygotować plan na następny dzień. Jeśli mam chwilkę dla siebie,to poczytam, czy zrobię sobie pedicure. Ale najczęściej padam z nóg, bo jestem przemęczona.
Niewłaściwe odżywianie się powoduje, że po jakimś czasie mamy mniej energii, nasz organizm odkłada tłuszcz na potem (tyjemy!!) , nasza cera staje się poszarzała, twarz blada, itp.
2. Aby zapomnieć o stresie dnia codziennego, zjem coś smacznego. Mam tyle problemów, mam tyle obowiązków, które spadły na mnie w jednym czasie, że sama myśl o tym wywołuje we mnie lęk, a w konsekwencji bardzo się stresuję. Jedzenie „rzeczy, których teoretycznie nie powinnam jeść (chipsy, krakersy,albo nutella, ciastka, biszkopty)” , sprawia, że poziom lęku spada. Jak wypełnię sobie żołądek, uspokajam się. Trwa to dość krótko, bo potem czuję wyrzuty sumienia, że zjadłam więcej, niż powinnam. Oprócz mnie samej, przypominają mi o tym jeansy, w które czasami się nie mieszczę. Wtedy zaczynam się jeszcze bardziej stresować, czyli dokładam sobie kolejny problem do rozwiązania.
Jak widać, zmiany w sposobie odżywania się, wywołane stresem, tworzą nowy problem, nadmierne obżarstwo, albo spożywanie nieregularnych posiłków. Każdy z tym sposobów „radzenia sobie” ze stresem, na dłuższą metę nie jest skuteczny, a często wywołuje kolejny stres.
Jak sobie z tym poradzić. Po pierwsze musimy być tego świadomi, czyli oddzielać negatywne efekty stresu od naszego sposobu odżywiania się. Regularne spożywanie posiłków, które sprawia nam przyjemność powinno stać się PRZYZWYCZAJENIEM (habit). O diecie strategicznej piszę w innych miejscach.
Odpowiedzią na pytanie zawarte w tytule postu: jednym z czynników zmniejszający negatywny poziom stresu jest regularne spożywanie posiłków (dieta strategiczna).