Cel – schudnąć, wyjść na plażę w kostiumie kąpielowym, podobać się sobie i partnerowi.
Nie jem śniadania, omijam słodycze (Nutella!!! 🙁 ), nie jem już chleba, tłustych serów, i tak dalej, no i postanawiam ćwiczyć. Słyszałam, że dobrze na sylwetkę robi bieganie (około godziny dziennie), i 3 razy w tygodniu siłownia – taz zwane rzeźbienie sylwetki. Zobaczymy! Nie lubię biegać! Nie lubię siedzieć w klimatyzowanych pomieszczeniach. Ale cóż. Kupiłam już karnet na 3 miesiące.
Co się okazuje. Po 2 miesiącach NIE WIDZĘ REZULTATÓW. Po godzinnym bieganiu wracam do domu głodna i zjadam jakąś kolację. Ćwiczę, więc mogę coś zjeść. Zasłużyłam na to. Ale okazuje się, że waga nie drgnie. Obliczyłam, że spalam dziennie około 600 kcal, więc mogę zjeść trochę więcej. Czasami sobie odpuścić. Ale jak zjem za dużo, to następnego dnia muszę ćwiczyć trochę więcej. I tak powstało jakieś błędne koło. Im więcej ćwiczę, tym więcej jem i znowu więcej ćwiczę, aby spalić to co zjadłam w nadmiarze. Potem czuję wyrzuty sumienia, że zjadłam za dużo. Jestem non stop poddenerwowana.
Czy można wyjść z tego błędnego koła?
Mam mniej ćwiczyć, czy mniej jeść?
Podstawowe pytania, które musimy sobie zadać w takich sytuacjach:
– Ćwiczę dlatego, że lubię ruszać się i aktywnie spędzać czas, czy dlatego, że chcę schudnąć i zrzucić zbędny tłuszczyk? Czy uprawianie sportu jest jeszcze dla mnie przyjemnością, czy już tylko sposobem na uzyskanie pożądanej sylwetki.
– Jem dania, które są dobre, które lubię, czy jem tylko te potrawy, dzięki którym mogę schudnąć?
– Czy dieta i drakońskie ćwiczenia przynoszą pożądany efekt? Czy przez przypadek nie jestem rozdrażniona, poddenerwowana, ciągle myślę o tym, co mam jeść, jakie ćwiczenia uprawiać, itd.
Gdzie podziała się PRZYJEMNOŚĆ jedzenia, PRZYJEMNOŚĆ aktywnego spędzania czasu. Od przyjemności nie można uciec. Jak mówi Oscar Wilde – Jedynym sposobem pozbycia się pokusy, jest uleganie jej.
Ostatnio często diagnozuje się OVER EXERCISING, z angielskiego NADMIERNE ĆWICZENIE, u osób, które chcą osiągnąć upragnioną sylwetkę, a jednocześnie nie rezygnować z jedzenia. Każdą wolną chwilę spędzają na ćwiczeniach, nie dlaczego, że jest to dla nich przyjemnością, ale dlatego, że stało się kompulsywnym przymusem.
Aby przerwać to błędne koło, które do niczego nie prowadzi, a jedynie frustruje, denerwuje, powoduje poczucie winy i brak satysfakcji z samej siebie, warto skonsultować się z psychologiem. Wspólna rozmowa pozwoli znaleźć wyjście z tego błędnego koła.