Od maja 2013 wchodzi w życie najnowsza klasyfikacja zaburzeń psychicznych opracowana przez Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatryczne – DSM5 .
Na razie dostępne jest po angielsku, ale zastanówmy się jakie zmiany wprowadza ta najnowsza biblia psychiatrów? Czy my także przejmiemy amerykańską kulturę tabletek, gdzie na każdą dolegliwość, na każdy najmniejszy objaw znaleziono już chemiczne rozwiązanie. A może warto podkreślić to, że stworzono nowe dysfunkcje, nowe problemy (które do tej pory nie istniały) i na nie także znaleziono rozwiązanie. Co za absurd!
Przytoczę tylko jeden przykład: Hypersexual disorder – wg DSM5 każda zdrowa para w wielu ok. 40 lat, statystycznie ma 2-3 seksualne w tygodniu, a kto przekracza tę normę cierpi na „zaburzenie hiperseksualne”
W DSM5 wydaje się, że statystyka bierze górę nad jakością badań. Liczą się bardziej numery, niestety. A na tym wszystkim korzysta przemysł farmaceutyczny, który teraz może w jeszcze bardziej „usprawiedliwiony” sposób przepisywać leki.
Tutaj znajdziecie artykuł po angielsku z Washington Post z maja 2012.
Smutne, ale prawdziwe.