Każdy z nas zna większość objawów, które składają się na diagnozę zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego, albo jak kto woli nerwicy natręctw. Często jednak zdarza się ,że myśli obsesyjne i czynności kompulsywne u dzieci mylone są z:
– autyzmem (z którego, według wielu teorii, nie można się wyleczyć, a trzeba nauczyć się z nim żyć),
– dysgrafią, dysleksją (to znaczy, nie są rozpoznawane jako OCD, ale leczone jako zaburzenia w nauce),
– poważnym zaburzeniem osobowości (na które nie ma lekarstwa, a jedyne co można zrobić, to znaleźć równowagę w różnych aspektach życia).
Dzisiaj przedstawię przypadek mojej koleżanki z centrum, która zajmuje się fizjoterapią i rehabilitacją psychomotoryczną dzieci i młodzieży. Jednym z jej pacjentów był 8-letni chłopczyk, któremu zdiagnozowano dysgrafię i dysleksję. Szkoła, rodzice i centrum rehabilitacji współpracowali ze sobą stosując najnowocześniejsze metody, ale po 6 miesiącach pracy sytuacja się nie zmieniła. Podczas spotkania zespołu – koleżanka przedstawiła nam ten przypadek do superwizji. Zadając jej pytania, dowiedzieliśmy się nowych rzeczy:
– chłopczyk liczy w myślach, kiedy był zestresowany,
– wiele czynności szkolnych, które wykonuje powtarza określoną ilość razy (np. kiedy klaszcze w dłonie, musi to wykonać dokładnie 15 razy),
– przykład – kiedy rehabilitantka umazała go niechcący długopisem, dla niego to był „koniec świata”. Musiał natychmiast wyjść do łazienki i umyć rękę (oczywiście określoną ilość razy).
Dla mnie, diagnoza była oczywista. Chłopak nie robił postępów w nauce czytania i pisania, gdyż równocześnie cierpiał na zaburzenie obsesyjno-kompulsywne (nerwicę natręctw), które uniemożliwiało mu koncentrację na tym, co robił.
Co w takim przypadku zrobić? Od czego zacząć?
Jeśli nie zajmiemy się leczeniem nerwicy natręctw, progres w nauce będzie bardzo marginalny, jeśli nie niemożliwy.
W jaki sposób?
– Po pierwsze nie szkodzić! (jak mówi Allen Frances w książce „ Saving normal”), czyli nie stygmatyzować dziecka, nie przyklejać mu etykietki.
– Pracować przede wszystkim poprzez rodziców, którzy w pośredni sposób stają się terapeutami własnego dziecka (gdyż znają go najlepiej).
– Wprowadzić odpowiednie techniki terapeutyczne do pracy z dzieckiem, ale zawsze pod postacią zabawy.
Jeśli odpowiednio wcześnie rozpozna się to zaburzenie, można z niego wyjść w relatywnie krótkim czasie ( i to bez leków!!!). Jeśli lekarz, psycholog nie rozpozna tych symptomów, w perspektywie długoterminowej – sytuacja może się tylko pogorszyć.
Dlatego obserwujcie dobrze własne dzieci,
nie stawiajcie diagnoz, ale korzystajcie z porad specjalistów!
#nerwicanatrectwudzieci, #OCDdzieci, #obsesje, #kompulsje, #etykietkadiagnostyczna, #dysleksja, #dysgrafia, #autyzm