Jak to się dzieje, że w okresie świąt, czy to Bożego Narodzenia, Wielkanocy, czy Sylwestra, zgłasza się do mnie więcej osób niż zwykle.
Czy to nie jest tak, że okres Świąt powinien być czasem, który możemy wreszcie spędzić w gronie rodzinnym, odpocząć, zregenerować siły przed kolejnym zapracowanym rokiem?
Sielski obraz świąt, gdzie wszyscy szczęśliwie siedzą przy stole, składają sobie szczere życzenia, dają prezenty wydaję się tylko przesadzoną reklamą CocaColi.
Znam niewiele rodzin, w których okres świąt byłby czasem wypoczynku i wspólnego biesiadowania.
Często się spotykam z osobami, które pytają się mnie, jak się mogą wymigać od świąt, jak uniknąć pytań wścibskiej ciotki, jak utrzymać dobrą minę do złej gry, jak udawać, że wszystko jest w porządku.
Ale zaraz po nowym roku (Sylwester 2013), opowiadają, jak to dobrze, że święta się skończyły, że mało brakowało, aby wybuchli, odeszli od stołu i wyszli spacer. Ich święta były bardzo stresujące, pełne kłótni o pieniądze, o to, kogo zaprosić, a kogo nie, co ugotować?
Często się zdarza, że osoby, które są samotne, niezrozumiane, w tym okresie czują się jeszcze gorzej. Mają wrażenie, że wszyscy są szczęśliwi, jak w reklamie, że wszyscy spędzają radosny czas z ukochanymi. Porównując się do takiego obrazu świątecznej rodziny, ich depresja jeszcze bardziej się pogłębia…
…..odrzucają zaproszenia innych, aby nie poczuć się odrzuconymi….
……Siedzą w domu oglądając telewizję i użalają się nad sobą….
Obiecują sobie, iż od stycznia 2014 zrobią coś inaczej. Mają nadzieję, że wreszcie inni się obudzą i wyciągną rękę na przeprosiny, że inni wreszcie przestaną ich krytykować i przeproszą za to, co zrobili…
Takie kolejne oczekiwania, kolejne złudzenia….
Co zrobić, takie życie.